Mam-èe zostac Kaptanem ? Przektad z angielskiego KS. S. A. GRUZY, C. S C. CHICAGO, ILL. 1921! y f c p i / 4 a a r KS. W. DOYLE, S. J. Mam-ze zostac KaDianem? Przektod z angielskiego KS. S. ñ. GRUZy, G. S. G. "Kaplanstwo jest to mtfodc Na¡¿wiqtszego Serca Pana Jezusa." BLOG. JAN VIANNY, Proboszcz z Ars VERSIO FIDELIS — REV. J. G. MIELCAREK, Censor Delegatus IMPRIMATUR — ® G. W. MUNDELEIN, Archtepiscopus Chicagienia Deacfcfffted Mam-ze zostac kaplanem? RÒZDZIAL I. "Z ust niemowlq,tek i ssg,cych doskonalgi uczynil chwalç." "Alez, mamo, czy Jezus naprawde jest za temi maîemi ziotemi drzwiczkami? Czy nigdy stam- nie wychodzi ? Czy nigdy mu sie jesc nie chce, albo czy nigdy nie spi, i jafcze on sie tarn dostai?" Dwoje wielkich oczu, przepéînionych chçci^ pytania, podnioslo sie na matkç i spoczçlo na jej twarzy, jakby w obawie, ze to, co mówia o Je- zusie, iz mieszfka w tabernakulum, mogloby byc nieprawd^. "Mamo, jak on sie tam dostaï?" Miíy usmiech wystçpii na usta niewiasty, gdy spostrzegîa, jak gïçboko sïowa jej zakorzeniiy si§ w sercu jej piçcio-letniego synaczka; a wzi$- wszy go w swe ramiona, usiadía z nim przed oitarzem kaplicy zamkowej i wykiadaia mu ta- jemnice Przenajswiçtszej Ofiary i rzeczywistej obecnosci. Dziecko sluchalo jej z ciekawoscia, gdy mu mówiia, o tych, których Bóg wybrai na swych kapianów, i o wîadzy, jaka ich wyì^cznie'obda- rzyJ, by tego Wszechmocnego Boga z nieba na pozycie z nami tu na ziemi sprowadzali. Opo- wiadaia mu, jak wielkie czynnosci kaptan spra- wuje; jak to moze duszç z grzechów oczyscic i z smierci do zycia wskrzesic; wrócic pokój i szczçscie skoîatanemu sercu ; przemienic we Mszy 4 MAM-ZE ZOSTAÒ KAPLANEM ? sw. chleb i wino w ¿ywe Cialo i Krew Pana Je- zusa, tudziez brac Go w rece swoje i dawac in- nym na pokarm. "To wszystko, Romciu, czyni swig.tobliwy ka- pían, on to wlasnie umieszcza w tabernakulum drogiego Jezusa, abys mógl przychodzic do Nie- go i prosic Go, o co tylko zechcesz. On rad b§- dzie, gdy Go nawiedzac bedziesz, nigdy Mu sie nie sprzykszy twoje towarzystwo, a byc moze, Romciu, ze, gdy Go poprosisz, czyni cié jednym ze swoich kaplanów, i pozwoli ci sie nosic na rekach twych poswieconych." Pózng. noc^ matka przechodz^c mimo kaplicy, zauwazyia, ze drzwi byly napól rozwarte. Zaj- rzala wi§c do wewn§trza i zobaczyla chlopczyn§ swego stoj^cego na stopniach oltarza. Swiatlo, bij^ce od wiecznej lampy, padalo na jego ke- dzierzaw^ glówke, podczas gdy on z wyrazem czci o gor^czkowego oczekiwania na twarzy — wyci^gn^l swe pulchne r^czyny ku tabernaku- lum i glosem przyciszonym zapytal: "Jezu, czy Ty tu jestes? Mama mówi, ¿es tu jest; ale, Jezu, czy to rzeczywiscie prawda?" Z sercem, jak mlot bijacem, matka stanela na miejscu jak wryta, gdy ujrzala, jak jej maly Romcio przystawií sobie krzeslo i wgramolil si§ na oítarz. "On zapewne spi — mruknaí sobie — ale ja Go obudze." Puk, puk, puk, do drzwiczek tabernakulum. Chíopczyna przestawszy stukac, pochy'lil sie na- przód, by uslyszec odpowiedz. Puk, puk — "O Jezu — odezwal sie glosem, w którym drgala ¿alosna ñuta zawodu — bar- dzo ¿aluje, ¿e spisz, ale chcialem Cié poprosic, bys mié uczynil swietym kaplanem. Zycze so- MAM-ZE ZOSTAC KAPiANEM? 5 bie bardzo bye kapianem, abym Cie mogl pia- stowac na r§ku swojem i Twa mala twarzyczke catowac, ile razyby mi sie podobalo. A teraz, dobranoc, drogi Jezu; jutro, gdy sie obudzisz, ja tu znowu przyjde do Ciebie, bo ja pragn§, ach | bardzo pragne zostac kiedys swi§tym ka- planem." Dobrem byio pragnienie Romcia, gdyz naj- szlachetniejsza ambicya, jaka moze wypeiniac serce miodzieniaszka — to ch§c zostania jednym ze swi§tych kaplanow Bozych. Siodki poeta, Wordsworth, kiedys pisal: "Matka zawsze pozostanie matka, Najswigtsza istota na ziemi." Gdyby byi znal katolickie kaplanstwo, wysoka godn-osc i wzniosle powolanie Pomazanca Chry- stusowego, bylby zapewne inaczej napisai, albo- wiem ze wszystkich stworzen Boskich zadne nie jest tak swietem, jak kaplan, ktorego tak ciaio: rgce i nogi, usta, oczy, uszy, jak i dusza "swi§- temi sa Panu." Uswi^cone ciaio kaplana. W tabernakulach naszych kosciolow przecho- wywane bywaja naczynia swigte, przeznaczone do sluzby oitarza. Strzezone sa one z najwieksza troskliwoscia, poniewaz p6mazanie ich Swi§ty- mi Olejami nadalo im character swigtosci; nie moga juz nigdy bye obrocone na uzytek codzien- ny — stycznosc ich z Przenajswietszem Cialem i Krwia Jezusa Chrystusa udzielila im cos z Je- go swietosci. Ciaio kaplana jest takze naczyniem swi^tem, odiaczonem na sluzbe oitarza tylko, ubiogosla- wionem kladzeniem rak Biskupa, poswieconem krzyzmem kaplanstwa, odcigtem od miiosci przy- 6 MAM-ZE ZOSTAÒ KAPLANEM ? rodzonej i uciech zierns'kich przez uroczysty slub czystosci. To w^tie, lecz poswiçcone cialo oto- czyl Wszechmog^cy swemi opiekuñczemi ramio- ny, i rzuca s we gromy na tych, którzy je swat- ch: "Nie tykajcie pomazañców moich, albowiem odl^czyîem was od inszych ludów, abyscie byli moi" (Ps. C. IV, 15; Kapl. XX, 26.) "Jestes — mówi Pawel sw. — najwyzszym kaplanem, swiçtym, niewinnym, niepokalanym, odl^czonym od grzeszników, i którys sie stai wyzszym nad niebiosa" (Zyd. VII, 26.) Namaszczone Rçce. Podczas obrzçdu swiçcen kaplañskich niema chwili równie uroczystej, jak ta, kiedy mlody lewita, klçcz^c na stopniach oltarza, podaje swe rçce do namaszczenia. Wówczas to Biskup, na- maszczaj^c mu dlonie krzyzmem w znak krzyza swiçtego, mówi: "Panie, racz poswiçcic i uswiç- cic te rçce, aby ookolwiek w imie Jezusa Chry- stusa Zbawiciela naszego poblögoslawi%, bylo po- blogoslawione, a co poswiçc^, bylo poswiçcone. Amen. " Z poswiçconemi i jeszcze ociekaj^cemi z Ole- jów Swiçtyeh rçkoma, obwiniçtemi bialg, lnian^ tasm$ na znak ich czystosci i wladzy zwi^zywa- nia i rozwi^zywania, nowo-wyswiçcony kaplan lezy twarzg. na ziemi. Krwawiace stygmaty Swiçtych Pañskich nie wzruszajg, miç tak glç- boko, jak owe slowa, które on czuje wyryte na swoich rçkach: "Swiete, uêwiçcone i poéwiçcone Panu." Na nich teraz spoczywac bçdzie Niepokalane Ciaio Zbawiciela; niastowac one bçda konsekro- wan^ Hostye i lamac Chleb Zywota tysi^com lakn^cych dusz ludzkich. Te rçce wzniosg, siç do góry, by blogoslawic niewinnych a rozgrze- 7 MAM-ZE ZOSTAÒ KAPLANEM ? ' szac wyst§pnych; wyleja wody Chrztu sw. na nowo-narodzone dziecie, zadzierzgiwac beda swi§- te w§zly malzeñskie i namaszczac cialo dogory- wajacego chrzescijanina, aby go przygotowac na droge wiecznosci. Wiele razy zloza sie one do modlitwy i wyci^gna przed tronem estarza w cichej prosbie za dusze ludzkie; ich moc tajem- nieza potarga peta grzechu, duchy ciemnosci od- rzuei do samego piekla, i odwróci gniew obra- zonego Boga. Iscie poswi§cone i swi§te sa r§ce kazdego kapla- na, które moga nie tylko bíogoslawic, rozgrze- szac i umacniaé, ale takze piastowac i dotykac si? zywego Ciala Pana Jezusa. Nogi milosierdzia. "O jako pi§kne na góraoh nogi opowiadaja- cego i rozsiawiajacego pokój," wola Prorolk. Takiemi sa nogi Boskiego Poslañca Milosci, zawsze gotowe spieszyc do loza chorego i umie- raj^cego, niosac nadzieje i pociech Przyzwyczajenie sprawia to, ze juz nie budzi ona w nas podziwu ; wszelako gdyby Pan nie byl rozkazal, któzby si§ osmielil slowa Jego: "To czyncie na moja pa- miatk§" zamieniac w rzeczywistosc? Na przygotowanie do pierwszej Mszy, Ofiary MAM-ZE ZOSTAÓ KAPLANEM ? 17 Jego umiíowanego Syna, potrzeba bylo wielu rzeczy: tysi^cleci modlitwy i tesknego oczdki- wania obiecanego Odkupiciola; zabida Baranka Wielkanocnego wraz z Jogo obrzedami i cere- monjami; narodzenia Dziewiczej Matki i ozdo- bienia jej duszy wszelkiemi cnotami, by przy- sposobic jZ odpowiednio do jej misyi; nastgpnie trzydziestu lat ukrytego zycia, zdrady, naigra- wania i biczowania, az niewinna, we ferwi bro- czaca Ofiará, stan$a gotowa, by pójsc na ol- tarz Krzyza. Dzis tylko chleb i wino, poswifcony kamieñ i kapfan jest potrzebny, bo "kazdego czasu ma on moc swietemi slowy przywolac Pana chwaiy z niebios na ziemi?, blogóstawic, na rgku piasto- wac, wíasnemi usty przyjmowac. i drugim poda- wac, podczas gdy Anioíowie \v najgi^bszem po- czuciu czci otaczaj^c go, adoruja Tego, który jest ofiarowany." "Wiadza kapíañska — mówi sw. Bernardyn Seneñski — wyzsza jest od wladzy samej na- wet Najswietszej Panny; Marya poczela Pana Jezusa raz tylko, lecz kaptan, konsekruj^e, po- czyna go tyle razy, ile chce — Codziennie." Oto nastaje chwila korisekracyi, kapían schy- la glowe, a z ust jego padaja te straszliwe sío- wa: "To jest Cialo moje." Z szybkoscia swiat- la Pan Zastgpów porzuca tron swój na wyso- kosciacih, tresc chleba ustgpuje, a w r^kach swo- ich, które usilowal miec "swiete i nieskalane," Melchizedech Nowego Zakonu piastuje swego Stwórc§, Zbawiciela i S§dziego. Jeszcze mo- mencik, a oto innemi slowy: "To jest Krew mo- ja ," legnie Baranek Bozy, mistycznie zabity, gdyz Ofiara Kalwaryjska jest ta sama co 0- fiara oltarza. 18 MAM-ZE ZOSTAÒ KAPLANEM ? "Cokolwiek zwiaiesz na ziemi, bedzie zwigzane w niebiesiech, a cokolwiek rozwigzesz na ziemi, bçdzie rozwigzars i w niebiesiech." Nie kontentujac siç kornem poddaniem siç woli fcaplana, Bóg dal mu prawo zasiadac w trybunale Pokuty sw., aby rozs^dza* grzechy ludzkie i uwalnial dusze od dlugu, jaki wobec obrazonego Majestatu Jego zaci^gnçly. "Idzcie, a okazcie siç kaplanowi" — powie- dzial — jest on bowiem zastçpc^ moim na ziemi i dzierzy w rçku swojem wladzç Bosk^. Chocby grzechy twoje byly nie wiem jak liczne lub bez li- ku powtarzane, jesli tylko on ci je odpusci, i Ja tak samo odpuszczarrî. Jego autorytet, jego prawo do odpuszczania jest nieograniezone, al- bowiem Jam mu powiedzial: "Cokolwiek zwia- zesz na ziemi, bçdzie zwi^zane w niebiesiech, a cokolwiek rozwi^zesz na ziemi, bçdzie rozwi^za- ne i w niebiesiech." Ufny w tç obietnicç, bo "Bóg wierny jest i oszukac nie moze," nieszczçsliwy grzesznik klç- ka u stop swego spowiednika. On wie, iz nie wywnçtrza siç przed zwyczajnym czlowiekiem, ale przed "drugim Chrystusem,' ' pokornie wiçc, lecz z pelnem zaufaniem, przelewa do uszu jego sekreta duszy swojej. . Zycie jego bylo jednem pasmem grzechu i hañby. Wzgardzil milosci^ Boga, naduzyl Jego milosierdzia ; zbrodnia i nie- prawosc tak siç rozmnozyly, ze grzechy jego sta- ly siç liczne jak piasek na brzegu morskim. Sci^gn^l on na siebie gronjy zaglady; pozbawil siç na wet sladu îaski uswiçcajg.cej i zasîugi; znMa cnota Milosci, oslabla Wiara i Nadzieja ; opuscii go Duch sw. wraz z swymi darami, a tyraczasem pod jego nogami rozwarla siç prze- pasc bezdenna piekla, z której i wiecznosc cala MAM-ZE ZOSTAÓ KAPLANEM ? 19 go nie wyzwoli. Co on wyznal, § tem sie nikt nie dowie; serce jego wzbiera zalem, slyszy slo- wa: "Ja ciebie rozgrzeszam w imi? O.ica, i Sy- na, i Duella swiftego," i oto na wieki ohydne brzemie grzechu spada z duszy jego. I znowu Duch sw. powraca do swego kosciola- ziemskiego, wypedzajac zen Moce Ciemnosci ; laska i zasluga przez grzeoh utracone sa odzy- skane; bramy piekielne zamkniete, a dusza, któ- ra przed chwila byla wrogiem Boga, nacecho- wana pietnem potepienia, ponownie staje sie dzieckiem Boga, dziedzicem Królestwa Niebies- kiego. Zdarzalo sie, ze Swi§ci Panscy, od czasu, do cza- su, wsferzeszali ciaio umarlego do zycia, choc wie- dzieli, ze czy predzej czy pózniej musi ono w proch sie obrócic, lecz cud zdzialany przez ka- plana jest o wiele wiekszym, bo kaplan wskrze- sza z martwych umaria dusze i daje jej zyciè, fetóre si§ nigdy nie skonczy. "Ach, ojcze! — zawolal pewien oficer po od- prawionej - spowiedzi — powiedz-ze swiatu, ze niema szczescia, któreby mogio isc w porówna- nie z tem, jakie u stop twych znalazlem. Bóg obsypal mie bogactwy i chwala- Nigdym sobie nie odmawiai zadnej przyjemnosci i uciech z na- mietnosci plynacych, lecz niczem sa one wobec radosci dnia dzisiejszego, wobec wesela, jakie grzechów odpuszczenie daje." Klucze Królestwa Niebieskiego. "Nie wiesz — rzekl Pilat — iz mam moc u- krzyzowac eie, i mam moc puscic eie?" (Jan 19.) Jezus odpowiedzial : "Nie mialbys zadnej mo- cy przeciw mnie, gdybyc zwierzchu nie dano." (Tamze.) 20 MAM-ZE ZOSTAÒ KAPLANEM ? Swiadom swej wladzy, którg. otrzymai przez wyswi^cenie kaplañskie, zast§pca Boga wie do- brze, ze wladza ta "daña mu jest zwierzchu" dia duchownych potrzeb owczarni jego pieczy powierzonej. Do niego bowiem przynosza nie- mowl§ta, by woda Chrztu sw. uczynila z nich dzieci Boze. Dalej kapian ma moc zerwac kaj- dany grzeohu i wrócic utracona szate godow^ laski. Gdyby byl wzi^t ze swiata, ustalaby Msza sw., Chrystus juzby nie schodzil z Tronu Chwaly swojej, a grób Tabernakulum, w którym poprzez wieki spoczywalo uta jone Ciaío Jego, zostalby na zawsze oprózniony. Kaplanowi nadto przypada w udziale ten miìy a wdzi§czny obowi^zek, ze przygotowuje Uczt§ Eucharystyczn^, Jamie Chleb Zywota i Pokar- mem Aniolów zywi dusze, iaknace miiosci. ka jego blogoslawic moze w^zel malzens'ki, uzdra- wiaé schorzale ciato swietem namaszczeniem, i zegnac rozstawaj^c^ si§ z tym swiatem duszf opatrzon^, rozgrzeszon$ i pocieszong. na dro- do Raju. Jemu dane sa nawet "Klucze Kró- lestwa Niebieskiego, " wiadza jego poza grób sie- ga, gdyz wyrok "zwi^zywania i rozwi^zywania," wydany w trybunale pokuty sw., zatwierdzony jest na wysokosciach, na stolicy wiecznej spra- wiedliwosci. Jakze mato swiat mysli o "kapíanie Bozym! Jak mato sie zastanawia nad tem, co mu zawdzig- cza: nad kara za grzechy, fctóra odwróciì, nad taskami drugim wyjednane, nad pomoc^, jak$ byt dia sere ziamanych, nad duszami, które z prekla wyrwat. I tak zyje on, czesto przeslado- wany i znienawidzony (nie wolny, co prawda, od przywar i usterek, które ludzie powiekszaj^, jakoby juz poprzestai bye czlowiekiem,) ale moc Boza towarzyszy mu, laska Jego otacza go, a MAM-ZE ZOSTAÓ KAPLANEM ? 21 tymczasem mitosc, czesc i uszanowanie idzie za nim od tych, którzy wiedza, co winni sa biedne- mu kaplanowi, zast§pcy Jezusa Chrystusa na zie- mi. Pot§ga swietosci kaplanskiej. Obleczony w zbroj§ swego swi§tego powoia- nia, kaplan jest zawsze narz§dziem sluz^cem do dobrego; wyposazony zas w pot§g§ swej oso- bistej swiftosci, staje si§ on naprawd§ postra- chem piekla. jj !" Lat temu pi§cdziesi^.t zyi i umarl w malej wioszczynie Ars, blisko Lyonu, prostoduszny francuski proboszcz ks. Vianney. Nie posiadal on zgola zadnego z tych wielkich darów, jakich swiat spodziewa si§ po siawnych m§zach swo- ich; tak dalece nie dopisywal w nauce, ze Biskup jego wahal si§ go wyswi^cic, nie mògi si§ bo- wiem zastawic ni talentem ni wymow^. Zato Blogosfawiony Proboszcz z Ars odznaczal si§ dziwn^ tajemnicz^ moc^ wladania ludzmi, moc^. bij^c^ z jego osobistej swietosci. W ci^gu ostatnich lat trzydziestu zycie jego nie uleglo zmianie. 0 pólnocy, po przerwanym trzygodzinnym snie, udawal si§ do konfesyonalu, gdzie przez osiemnascie godzin rozgrzeszal i po- cieszal stutysi§cznych pielgrzymów, którzy. co- ,rocznie do Ars przybywali. Kochai si§ w ostrych pokutach i upokorzeniach, wzdychai za modli- tw^, pozyskuj^c dusze dia Boga i nawracaj^c najzatwardzialszych grzeszników tak przez przy- klad swego heroicznego zycia jak równiez raa- gnetyczny urok swej swietosci. Swi§ty Franciszek Ksawery byl takze swi^to- bliwym kaplanem, który w przeci%gu dziesi^ciu lat potrafil zatkn^c chor^giew Krzyza. w pi§c- 22 MÁM-ÉE ZOSTAÖ KAPLANEM? dziesi^ciu królestwacih i wlasn^ r§k^ ochrzcic przeszío milion pogan. Slawny kardynal Perrone mawial: "Gdyby li-tylko nauka byla potrzebna do zbijania Kal- winistów, tusz§, ze daloby si§ to napewno zro- bic; wszelako do ich nawrócenia, potrzeba, by swi^tobliwy Franciszek Salezy byl do nich po- slany." Wielk^ to zach§t$ do dobrego — poboznosc u swieckiego czlowiefca, lecz swi^tobliwosc kapla- r a ma moc czarowac ludzi, przerazac pieklo i zyskac serca Bogu. ROZDZIAL IV. PRACA KAPLAÑSKA. Zbawienie dusz. "Zbawiac dusze" —- oto wyraz, który cz§sto si§ bl^ka na ustach .wielu ludzi, lecz malo z nich zastanawia si§ nad jego znaczeniem. Uratowac komus zycie uchodzi za czyn bohaterski, budz%- cy podziw w kazdym czíowieku; lecz zbawic nie- smiertelna dusz§ i oddac jg, Bogu, nie zwraca najmniejszej uwagi swiata. "Gore! Gore!" Kilka lat temu wybuchl pozar w magazynie w pewnej irlandzkiej miescinie z ták$ gwaítowno- scia, ze w kilku minutach ealy gmach przedstá- wial si§ jako wielki piec hutniczy buchaj^cy plo- mieniami. Ludzie w nim pracuj^cy zaledwie z zyciem uciekli, i dopiero swobodnie odetchn^li, gdy sig dowiedzieli, ze wszyscy wyszli calo. Lecz nagle podniósl si§ z gromady krzyk prze- razaj^cy, zwracaj^cy oczy wszystkich na szczyt okna, gdzie maly, zaledwie dziesi^cioletni chlop- czyna prózno usiíowal wylamac zelazne kraty MAM-ZE ZOSTAÓ KAPLANEM? 23 okienne. Litosnie wyci^gal swe r§ce przed sie- bte, bfagajac o pomoc, tymczasem czerwone j§- zyki ognia, które niebawem miaiy go otulic w swych plomiennych obj§ciadh, wspinaiy si§ oo- raz wyzej. W nadzwyczajnym wysilku bohaterscy ludzie skoczyli na pomoc chlopcu, lecz powstrzymani przez innych nie mniej heroicznych, którzy wie- dzieli, ze szaleñstwem byloby wpadac ter-az do budynku. "Schody si§ pala — krzykn§li — i kazdej chwili dach zapase si§ moze — Boze zli- tuj si§ nad biedng. dziecina, i cierpienia jego wkrótce si§ skoncz^!" Wtem jeden strazak wpadl do pal^cego si§ budynku, prosto w buchaj^ce plomienie. Wsród patrz^cych na to zapanowala grobowa cisza; twarze wszystkich smierteln^ powlokJy - si§ bia- iosci^, gdyz nikt nie spodziewai si§ zobaczyc raz jeszcze bohatera. Po chwilce z tysi^cznych pier- si wydarl si§ jeden pot^zny okrzyk radosci, w oknie bowiem standi odwazny strazak, trzyma- j^c chíopca bezpiecznie w obj§ciach. Pr§dfco przystawiono drabin§ i za kilka sekund ocalony i wybawiciel znalezli si§ na ziemi i — w tej chwi- li pion^cy dach run^I z loskotem. Byl to niew^tpliwie czyn szlachetny, budz^cy we wszystkich sercach czesc dla bezimiennego bohatera; coz on jednak tak wielkiego uczynit? Ocalit chiopcu zycie, darowal mu kilka krótkich lat pozycia na tym swiecie, który ostatecznie jest tylko padotem placzu. A coz powiedziec o duszy? "Zbawic dusz§?" — co to znaczy? Jestto ura- towac jakies n§dzne stworzenie od nigdy nie koñcz^cych si§ m^k piekielnych, wyrwac je z plomieni bezdennej czelusci, a w zamian ofiaro- wac mu niewymowne szcz§scie niebiañsfcie na ca- wiecznosc. Moze-li bye jakie porównanie 24 MAM-ZE ZOSTAÒ KAPLANEM ? miçdzy jednem a drùgiem? Jesli uratowanie zycia, które trwa lat kilka tylko, szlachetn^ i swiçta jest rzecz^, cóz dopiero mówic o wybawie- niu duszy z otchlani nieopisanej nçdzy? Jak wielkie uczulibysmy zadowolenie, gdybysmy u- mierajac, powiedziec mogli: "Jest-ci jedna du- sza w niobie, która gdyby nie ja, na wieki dosta- ïaby siç do piekia." Co za pociecha rodzilaby siç z tej mysli dia umieraj^cego czlowiëka, z jak$ ufnosci^ szedlby przed Trybunal Bozy, gdyby, cofaj^c siç rnysl^ wstecz, móglby sobie powie- dziec, ze zycie jego na ziemi przyczynilo siç do zbawienia jednej nieémiertelnej duszy! Któz zmierzy ten ogrom dobrego, jaki swiçty i gorliwy kaplan zdzialac potrafi dia zbawienia dusz! Zdaje mi siç, ze nie bçdzie to przesad^, gdy powiem, ze kazdy kaplan jest narzçdziem ku zbawieniu przynajmniej piçciu tysiçcy dusz, któ- re inaczej pogrzebane by byly na wieki w pielkle (Arcybiskup Lynch z Toronto.) Czasami Bóg darzy go szczçsciem, iz rozgrze- sza czlowiëka na lozu smiertelnem, litéralnie wy- rywaj^c nieszczçsliwego w ostatniej chwili z pa- szczçki szatana, ale najchwalebniejsze czyny je- go zakryte od oczu jego. Mimo to, idzie on smialo naprzód, staczaj^c ustawiczny boj o owe "sto czterdziesci tysiçcy," które dziennie schodzg. z tego swiata, znaj^c dobrze nieskoñczon^ war- tosc Ofiary Mszy sw., wszechzbawienn^ potçgç przenajdrozszej Krwi, która ofiaruje za grzeszni- tów, — i jak latw^ jest dia kaplana rzecza wy- jednac od Boskiego Serca Pana Jezusa milosier- dzie i przebaczenie duszom, za które umarl. ¿niwo jest wielkie. Czytelnicy zywota sw. Franciszka Ksawerego przypomniec sobie mog^ owo bolesne wolanie, MAM-ZE ZOSTAÓ KAPLANEM ? 25 jakie siç wyrwalo z ust jego, kiedy ujrzal przed sob§ faluj^ce morze ludzi: "Dusze, dusze! O Bo- ze, daj mi dusze!" Dzisiaj woîa si§: "Kapla- nów, kapíanów! przysylajcie nam kapíanów," al- bowiem zboze juz dojrzale, a niema, ktoby je zé- brai. "Przyslijcie nam pót miliona fesiçzy — pi- sze z Indyi pewien misyonarz z Towarzystwa Je- zusowego — a rçcz§, ze znajd^ natychmiast wdziçczne pôle do pracy." Z Wysp Filipiñskich bije blagalny glos: "Bi- skup Harty ma w swej dyecezyi blisko sto para- fii bez ksiçzy, a Biskup Hendrick jeszcze szesc- dziesi^t wiçcej, tak samo opuszczonych. Tysi$- ce pogan z^da Chrztu sw., a niema, ktoby ich pouczaï." "Parafia moja w Chinach — pisze ks. Fraser — jest sto mil dluga a piçcdziesi^t szeroka. O- bejmuje siedemset piçcdziesi^t miast, których ludnosc wynosi przeciçtnie od 500 do pól miliona dusz w kazdem miescie, i aby sprostac tej prze- ogromnej pracy, mamy tylko dwóch ksiçzy." Naturalnie Amerykanie oburzyliby siç, gdyby ich cheiano zaliczyc do kategoryi pogañskiego Chiñczyka, wszelako powiada Arcybiskup Chris- tie z Oregonu, "W Stanach Zjednoczonych znaj- duje si§ od piçcdziesiçciu do szescdziesiçciu milio- nów osób, które zadnej nie wyznawaj^. religii, a które powinny doznac opieki Kosciola Katolic- kiego." "Wiçkszosc ludnosci w Anglii — mówi prote- stancki biskup z Rochesteru — nie tylko nie czci Wszechmogacego Boga, lub nie wierzy w Jezusa Chrystusa, aie nawet zgoîa nie o Nim nie wie, prawdopodobnie mniej niz o Mahomecie lub Kon- fucyuszu. . . . setkom tysiçcy jest On nie znany, chyba jako streszczenie obmierzlej przysiçgi." Biskup londyñski mówi o swej "Pogañskiej 26 MAM-ZE ZOSTAÒ KAPLANEM ? dyecezyi," ze ani trzeci procent ludnosci nigdy do kosciofa nie chodzi. Sq, cale o'kolice w bliskim promieniu od "Krzyza Charing," a mile i mile w stronach posledniejszych, gdzie ludzie po pro- stu bez Boga zyj%." Nie rachuj^c tak zwanych Chrzescijan, jest o- becnie na kuli ziemskiej bez mala tysi^c milio- now pogan. Ustawiwszy ich wzdluz rami§ przy ramieniu, tworzyliby oni lini§ czterysta tysi§cy mil dlug^, czyli trzy razy naokoio ziemi. Gdy- by dniem i nocg, isc bez przestanku kolo tego szeregu ustawionych w jedn^ lini§ pogan i mi- .jac na fcazda sekund§ jednego z nich, to trzeba- by trzydziestu jeden i pol lat, by dotrzec do kon- ca tego strasznego pochodu. Czterysta tysi$cy mil pogan! Kazdy z nich drogim jest Bogu, a jednak nie zna nawet swi§- tego imienia Jego. "Co Chrystus Pan zdzialal i ucierpial — po- wiada Ojciec Grou, S. J. — to wszystko bylby poniosi dla zbawienia jednej tylko duszy. Zba- 'wienie wi§c duszy mierzy si§ cen$ Krwi Boga, cen$ smierci Boga, cen$ najwi§kszej ofiary, jaka Chrystus mogl zlozyc, oo jasno dowodzi, ze war- tosc duszy przechodzi wszelkie poj§cie." "Gdyby ci dano ogl^dac pi§kno duszy, tak%- bys zapalil si§ do niej miiosci^, ze niczegobys nie czynil, jedno Boga o dusze prosit" (Sw. Marya Magdalena de Pazzi.) "Oto ja posl§ wiele rybitwow, mowi Pan, a po- tym posl§ im lowcow mnogich (Jerem. XVI, 16.) Drogi czytelniku, czemubys i ty nie miai zostac jednym z tych "rybitwow i iowcow" dusz ludz- kich? MAM-ZE ZOSTAÓ KAPLANEM ? 27 ROZDZIAL V MOG?-LI ZOSTAÓ KAPLANEM? Czego potrzeba? Jedna z najpowazniejszych spraw zalatwio- nych podczas pontyfikatu Piusa X., bylo rozwi^- zanie kwestyi o warunkach wymaganych od kan- dydatów do swi§ceñ kapíañskich. Zazwyczaj pisarze koscielni kladli nacisfe na koniecznosc silnego wewn§trznego poci^gu do stanu kaplañskiego, jako pewnej oznaki swi^te- go powolania, gdzie zas tego uczuciowego nat- chnienia Ducha sw., tego pragnienia i t§sknoty, by zostac kaplanem Najwyzszego, nie bylo, tam Uredlug nich nie mogio byc mowy o prawdziwem powoíaniu, i obawiac si§ nalezalo zludzenia. Szczególnie podfkreslali oni to, ze skoro powola- nie jest darem samego Boga, aktem, przez który On wybiera jednych przed drugimi, wybór ten musi byc poznany wewngtrznie przez dusz§ tak uprzywilejowang. ; bez tego wewn§trznego powo- lania byloby zarozumialosci^ i najwi^ksz^ glupo- t^ d^zyc do tak wysokiej godnoáci, pomn^c na przestrog§ Apostola : "A zaden sobie czci nie bie- rze: jedno który bywa wezwan od Boga, jako Aaron" (Zyd. V, 4.) Wynikiem tej niedokladnej nauki, która, jak si§ okazalo, byla calkiem przeciwn^ mysli Eo- sciola, bylo to, ze niejednemu mlodzieñcowi, po- siadaj^cemu wszystkie zalety, kwalifikuj^ce go na zacnego kaplana, powiedziano, iz nie ma po- woíania, poniewaz nie tylko nie czuí w sobie sklonnosci do tego zycia, ale nawet doznawal bo- jazni i odrazy na mysl o jego obowi^zfcach. W roku 1909, jeden z kaplanów francuskich, Kanonik Józef Lahitton, profesor dogmatycznej 28 MAM-ZE ZOSTAÒ KAPLANEM ? teologii w Aire i Dax, wydal sw^ slawn^ ksi^z- ik§ p. t. "La vocation sacerdotale," w której pi- sai, iz powolanie do kaplanstwa nie polega na subjektywnem uczuciu albo skJonnosci ("at t rai t") do tego stanu, ale ¿e si§ ono objawia pewnem uzdoleniem lub zdatnosci^ u kandydata, i ze wla- sciwie zarz^dcy Kosciola (Biskupi) udzielajg. po- wolania przez wezwanie do kaplanstwa. Dowo- dzil on, ze aspirantowi do prawego wezwania od Biskupa nic wi§cej nie potrzeba, jak tylko tych trzech warunków, które SS. Tomasz i Alfons postawili : "probitas vitae, scientia competens et recta intentici," czyli innemi slowy, nie potrzeba szukac chlopców z powolaniami, ale raczej kan- dydatów do powolania, tych, którzy sw$ poboz- noscia i uzdolnieniem ogólnem daja r§kojmi§, ze stanq. si§ godnymi tego wielkiego daru powola- nia, jakie na nich zostanie przez Biskupa zlane podczas swigcen kaplanskich. Specyalna komisya, zlozona z Kardynalów a wyznaczona przez papieza Piusa X., po zbadaniu tej kwestji caikowicie zaaprobowala nauk§ Ka- nonika Lahittona o kaplanskiem powolaniu, a sad jej zostal formalnie zatwierdzony dekretem z dnia 2-go lipca, 1912. Wedlug tego dekretu Stolicy Apostolskiej pew- nem jest: a) Ze powolanie do kaplanstwa nie koniecznie zawiera w sobie wewn§trzn$ sklonnosc lub natchnienie Ducha sw. b) Ze od aspirantów do kaplanstwa wymaga si§ jedynie "dobrej intencyi i takiego uz- dolnienia przyrodzonego i nabytego, a uwi- doczniajacego si§ w nieskazitelnosci zycia i dostatecznosci nauki, któreby dawalo do- stateczn^ r§kojmi§, iz obowi^zki (kaplanskie spelniac b§da nalezycie." MAM-ZE ZOSTAÓ KAPIANEM? 29 c) Ze, uwzglçdniwszy te warunki, prawdziwe powolanie jest niezaprzeczenie nadawane przez Biskupa w chwili swiçcen kaplañ- skich. Ks. A. Vermeersch, S. J., z Lowanium, w swej rozprawie "De Religiosis Institutis et Personis" przytacza dwa znaki powolania do kaplanstwa: "Jeden negatywny — brak wszelkiej przeszkody (fizyczne kalectwo, oblçd, etc.;) drugi pozytyw- ny — mocne przedsiçwziçcie, przy pomocy laski Bozej, sluzenia Bogu w duchownym stanie." " Czy twa intencya szczera, a zdrowie i zdolnosc dosta- teczne?" pyta si§ on; chcesz-li bye kaplanem, nie dia tego, by prowadzic miçkkie i wygodne zycie, lub ze wzglçdu na czesc i uszanowanie, jakie ci przyslugiwac b§d^, ale raczej abys sw$ cz^stkç dolozyl w budowaniu Królestwa Chrystusowego na ziemi, przeswiadczony o tem, ze kaplan wiçcej niz kto inny zdzialac moze dia zbezczeszczonej chwaly Bozej, dia zbawienia gin^cych dusz i dia swego wlasnego uswiçcenia. Jesli tak jest, tedy mlodzieniec moze siç sposobic do Oltarza Boze- go bez zadnego pow^tpiewania, czy "zostal wy- brany do swiçtego uslugiwania i Apostolstwa" (Dzieje Ap. 1,) uszczçsliwiony i ubezpieczony tq, mysla, ze Pan raczyl zwrócic na niego swe milosciwe oczy i naznaczyc go jako Swego wy- branca. ROZDZIAL VI. SIDLA DJABELSKIE. : Znaj^c az nadto dobrze potçgç kaplana, jako ze ten moze burzyc robotç piekla, zmierzaj^ca do zatracania dusz ludzkich, djabel, nieprzyja- ciel rodzaju ludzkiego, usiluje wszelkimi sposo- bami zdusic nasiona powolania i stlumic swiçte 30 MAM-ZE ZOSTAÒ KAPLANEM ? aspiracye w sercach tych, którzy spodziewaj^ si§ kiedys stance u oltarza. A.—Odpowiedzialnosc kaplaúska. Niejedna szlachetna dusza na mysl o odpowie- dzialnosci, jaka ci^zy na kaplanach, traci odwa- g§ i chwieje si§ w swojem postanowieniu. Ona wie, jak straszng, godnosci^ i mocg, przyobleczo- no czlowieka na swiçceniach, i jako "Od kazde- go, któremu wiele dano, wiele z^dac b§d$" (Luk. XII, 48.) Wyobraza ona sobie ow§ czy- stosc serca i rak, swi^tobliwosc zycia, jasnie- j^cy przyklad wszystkich enót, jakiemi si§ od- znaczac powinien stróz Swiçtego nad Swiçtymi ; uprzytomnia sobie dalej, ze piecza nad duszami wielkim jest ciçzarçm i obowi^zkiem, którego siç lekkomyslnie podejmowac nie godzi, i ze — cho- ciaz kaplañskie swiçcenie nadaje cziowiekowi po- wolanie — stad jednak nie wyplywa, ze kazdy dobrze robi, gdy przystçpuje do swi§ceñ kaplañ- skich. Wszakze o Judaszu Chrystus Pan po- wiedzial: "Dobrze mu bylo, aby sie byl nie na- rodzil" (Mat. XXVI.) Jestto chytre sidto djabelskie, którego unik- nac nalezy przez zupelne zaufanie Bogu i pokla- danie nadziei w dobroci Jego, boc On nigdy nie odmawia swej pomocy tym, których sam do sluz- by swojej wezwal. "Bóg nigdy nie powoluje — powiada sw. Bernardyn — nie daj^c jednoczes- nie tym, których wzywa, dostatecznej laski do osi^gniçcia celu, dia którego zostali powoláni." B.—Jego niebezpieczenstwa. Acz niebezpieczenstwa powolania kaplañskie- go S3, nie male, to przeeiez i pomoc i obrona wielkie. Pokusy — znane tylko samemu lewicie — powstaj^ w miejscach, gdzie si§ ich najmniej MAM-ZE ZOSTAO KAPEANEM ? 31 spodziewa. St^pac musi ostroznie, by omin^c wilcze doiy, zastawione na jego osobç ; musi bye przygotowany na "niebezpieczenstwa w miescie, na niebezpieczenstwa na pustyni, na niebezpie- czeiistwa miçdzy falszyw^ braci^" (II. kor. XI, 26,) a przedewszystkiem ma si§ miec na baczno- sci przed zazdrosci^ i nienawisci^ szatana, ktö- ry "poz^da go aby przesial jako pszenicç" (Luk. XII, 31.) Mimo to, kapîan pamiçta zawsze na to, ze Chrystus "prosil za nim aby nie ustala wiara jego" (Tamze,) i to dodaje mu mocy w walce, a wzmocniony task^ id%c^ z codziennej Ofiary, siedmioraka modlitw^, Brewiarza i swi§- temi poslugiwaniami, czuje siç bezpiecznym, po- legaj^c na obietnicy swego Mistrza. C.—Brak zdolnosci. Niemalo jest takich, ktörzy odwrocili si§ od sîuzby Bozej dla braku zaufania w swe wlasne sily, lub z obawy, ze nigdy nie nabçdç, tej naufci, jakiej si§ od kaplana wymaga. Atoli w zdoby- waniu wiedzy nie zawsze ten, ktöry jest szybki w biegu, wygrywa; cierpliwa i pracowita wy- trwalosc daleko skuteczniej wywi^zuje si§ z jed- nego i tego samego zadania, anizeli obîçdne po- loty gieniusza. "Doswiadczenie uczy — powie- dzial Kardynal Gibbons — ze zdrowy rozs^dek obok miernego wyksztalcenia wiçcej przynosi dla religii fcorzysci, anizeli swiatle talenty, pol^czo- ne z brakiem praktycznego zmyslu. Okazye do rozwiniçcia siç geniuszu rzadko siç nastrçczaj^, gdy tymczasem sposobnosc do korzystania z mat- ki-dowcipu i przezornosci nadarza si§ kazdej godziny." Niedawno temu Kosciöl sw. wyniôsl na swe oltarze tego, ktöry do nauki nie posiadal ani ta- lentu ani zdolnosci, i to do tego stopnia, ze prze- 32 MAM-ZE ZOSTAÒ KAPLANEM ? tozeni jego niejednokrotnie radzili mu opuscic seminaryum. Nawet gdy juz byl ksi§dzem Blo- goslawiony Proboszcz z Ars cz§sto wspominaf o trudach i mozolach, jakie ponosil w przygoto- wywaniu si§ do kazaii, nazywajac to najboles- niejszem w zyciu jego doswiadczeniem; a jednak do nikogo tak cz§sto nie udawano si§ po rad§ w sprawach zawilych, jak do niego, albowiem od- powiedzi jego nacechowane byiy zdrowym roz- s^dkiem i m^drosci^ niebiesk^, fctor^ na modli- twie otrzymywai. D.—Nie dose swi^tym. Kiedy juz wszystko zawiedzie, szatan prze- mienia si§ w aniofa swiatlosci i udaje pobozni- sia. Napeinia dusz§ mlodego aspiranta uczuciem jego wiasnej n§dzy i niegodnosci do tak wznio- siego powoiania, nasuwaj^c mu na mysl upadki jego mlodszego wieku, chwile, w ktorych poku- sie ulegai, tudziez zupelny brak, nawet i teraz, wyprobowanej cnoty i swi^tosci. Do tych, ktorych grzechy przeszly w naiog, a ktorego si§ jeszcze nie pozbyly, moznaby wpraw- dzie zastosowac przestrog§, dan^ przez Wszech- mocnego Boga Mojzeszowi: "Nie przyst^puj, miejsce bowiem na ktorem stoisz, ziemia swi§ta jest" (Ks. Wyjscia III, 5.) Nie' przystoi im brae do r^k Boga czystosci przynajmniej dopo- ty, dopoki nie dadz^ dostatecznego dowodu, ze sfj. "czystych r^k i serca niewinnego." Nie znaczy to jednak, by grzeszne zycie w przeszlosci zamykafo czfowiekowi drog§ do ka- pfanstwa; sw. Piotr, sw. Augustyn i inni swi§ci poikutnicy bardzo ci^zko Pana Boga obrazili, mi- mo to, nie omieszkal On policzyc ich mi§dzy swoich wybranych. Jako siusznie Kardynat Manning mowi': "Dwie kategorye ludzi, kto- MAM-ZE ZOgTAÓ KAPEANEM? 33 rych Bóg powoluje na swych kaplanów. Pier- wszg. stanowiç. niewinni. Drug$ tworz^ pokut- nicy. Przeszle zywoty tych dwóch rodzajów lu- dzi bardzo do siebie niepodobne, wszakze kò- niec ich jeden i ten sam. Do oltarza dochodz^ drogami daleko od siebie odleglemi; ale spoty- kajg. si§ przy nira jednem sercem i jedn^ mysl^, odmienieni na ksztalt doskonalosci wielkiego Naj- wyzszego Kaplana. Lata troskliwego wychowania w seminaryum, nabyty zwyczaj modlitwy i powsci^gliwosci zdo- laly juz przytlumic gwaltownosc rozbudzonych wczesnie namiçtnosci, coraz to wiçcej oczyszcza- j%c dusz§ z pozostalosci grzechowych, a resztç pozostawiaj^c lasce, udzielanej podczas swiçcen kaplañskich., Ona to ma ostatecznie udoskonalic zaczçte przez Boga dzielo i uzdolnic nçdzne i niegodne stworzenie do spelniania wznioslych o- bpwi^zków kaplansfkich. Nikt nie z^dalby, bys zostal kaplanem, gdyby to nie bylo twojem powolaniem; skoro jednak jest ono koron^ przez Boga ci zgotowan^, co to za strata, i co za zal kiedys bçdzie, jesli jej nie przyjmiesz!" (Ks. J. M. Lenen.) ROZDZIAL VII. SLOWO DO RODZICOW. Malo jest takich rodziców, którzy wiedz^, jäk przemozny wplyw wywieraj^ oni na uksztalto- wanie charakteru swych dziatek i na urabianie przyszlego ich zawodu. Maleñskie dzieci^tko, które si§ im codopiero urodzilo, wychodzi z r^k Bozych z wszelkiemi danemi do dobrego i do zlego. Podobnie jaJk mloda drzewina lesna, du- sza tego dzieciçcia moze bye tak pokierowana, iz rose bçdzie prosto i piçknie, lub pochyio i krzywo, brzydko i nieksztaltnie. 34 MAM-ZE ZOSTAÒ KAPLANEM ? Niejeden kapian, gdy spojrzy na minione lata swego miodocianego zycia, z wdzi§tíznosci$ po- wiedziec moze, ze szczçscie powoiania swego za- wdziçcza troskliwej opiece swych rodziców, ich modlom, dobremu przykíadowi i zyciu pobozne- mu. Pan Bóg w ich domu zajmowai pierwsze miejsce ; wizerunefc Kapianskiego Serca Jezusa zawsze mu byi przed oczyma, Imiona Jezus i Marya byiy pierwszemi, których siç wymawiac nauczyl. Zywoty drogich przyjaciót Boga, Swiç- tych Pañskich, opowiadano mu, gdy jeszcze w koiysce spoczywaî, i gdy rçka matki skladaia drobne r^czçta jego do modlitwy. W kilka lat póznièj klçkaî w sniezno-bialej komeszce i su- tance u stop oitarza, by siuzyc do Mszy sw. Bye moze, iz wlasnie wtenczas, kiedy obracal si§ w towarzystwie niewidzialnych Anioíów, Bóg wy- bral go na swego kapiana? I tak, krok za krokiem, prowadzono go i na- pomnieniem i rad$ przez niebezpieczeñstwa mlo- dosci, az wreszcie jego rçce konsekrowane spo- czyiy na schylonych giowach tych, którzy go do- prowadzili do oitarza Bozego, zwracaj^c Stwór- cy dziecko, które z rak Jego wziçli. Niestety, wielu rodziców zapatruje siç na po- woianie czíonka rodziny jako na jak^s klçskç. Bezposrednio moze nie gasz^ pragnienia do wyz- szego zycia, które Bóg w sercu ich dziecka wznie- cit, ale tez nie daj§ mu zadnej zachçty. Mówi^ mu o korzysciach, jakie rozmaite zawody przy- nosz$, o sìa wie, jakq. zdobywa sobie prawnik lub medyk, o chwale siuzby wojskowej, o tryumfach sluzby dyplomatycznej, zapominaj^c o zdaniu sw. Wincentego a Paulo: "Niema wzijioslejsze- go zadania na ziemi, jak wychowywac na ksi§- dza," niema powolania tak szlachetnego, tak MAM-ZE ZOSTAÓ KAPLANEM ? 35 czcigodnego, jak praea zastçpcy Chrystusa nad zbawieniem dusz. Nie dziw wiçc, ze tak malo jest miodocianych sere, w których pali siç ogieñ tej najszjachet- niejszej ambicyi, tego pragnienia sluzyc Kró- lowi królów, lub aspirowac do tej niewymownej godnosci Kaplañstwa. Wielki francuski Kardynai, -Mermillod, tak w swoim czasie pisal : "Niewiasty chrzescijañskie! wasze serca macierzyñskie nie dose gorej 3 mi- ïosciç. Pana Boga, by tchnienie tej milosci prze- lac w serce kapiañskie. Proscie wi§c Boga, by rodziny wasze dostarczaly synów Koscioiowi, proscie, aby i w was objawial si§ duch poswi§- cenia, proscie, aby z was narodzii si§ apostól : do gloszenia ludziom Boga, do oswiecania swia- ta, do sluzenia Bogu u oltarza. Czyz to nie szczytne i wspaniale przeznaezenie?" Nawet ci rodzice, których Bóg synem nie ob- darzyi, wielkie mog^ oddac uslugi w poszuki- waniu rekrutów do armii Bozej. Ogólnie dzis przyjçtem i powszechnem jest zdanie, ze mnós- two ' powoíañ we Francyi w ostatnich czasach przypisac nalezy szeroko rozpowszechnionym ksi^zkom, traktuj^cym o powoianiji, i takim bro- szurom, jak np. "Kronika Wiary" i "Misye ka- toliclkie." Prosta broszurka daña w rçkç chiop- czynie, stac si§ moze srodkieín do rzucenia w serce jego nasienia powoiania, budz^c w nim mysl o tern, czem on kiedys zostac moze. Pewna bogata katoliczka caie zycie swoje po- swiçcila wspomaganiu biednych chlopców, z^cych do kaplañstwa. W jednym roku przy- szla z pomoca az trzystu piçciu seminarzystom, a w trzydziestu latách rozdala swój wielki ma- j^tefe, ksztalc^c setki studentów na ksiçzy, z których wielu nigdyby nie dost^pilo tego szczç- 36 MAM-ZE ZOSTAÒ KAPLANEM ? scia, by sprawowac Najswi§tsze Tajemnice, gdy- by nie jej hojnosc i samo poswi§cenie. To tez juz w tem zyciu otrzymala swq. nagrod§. "Mój míody chiñski ksiadz zaraz w pierwszym roku po wyswi§ceniu ochrzcit 1,500 pogañskich dzieci. Prawie wszystkie z powodu wielkiego ich za- niedbania przez rodziców, umarly wkrótce po chrzcie, i poszíy napewno do nieba. Atoli 1,500 dzieci, wydartych szatanowi, stanowi^ tylko cz^stkf tych owoców, jakie on, jako kaplan, ze- bra! w ci^gu calego roku." Oddac dziecko swe Bogu i Jego swi^tej spra- wie — mozna uwazac za poswi§cenie ze strony ojea i matki, ale niema radosci nad radosc ro- dziców, kiedy widza przy oltarzu stojacego, trzy- maj^cego w r§ku Boga swi§tosci, syna swego, który swe zycie i wszystko im zawdzi§cza. Tylko rodzic poj^c moze t§ gí§bi§ uczucia, • jaka si§ kryje w nast§puj^cym liscie, napisa- nym przez matk§ do syna swego w dzieñ jego Prymicyi: — "Bíogoslaw Boga ze mn^, otom teraz matkg kaplana! Kiedy lat temu dwadziescia cztery zostaíam obdarzona synem, wspomnij, jak wiel- kg, wówczas byía radosc moja. Otom mu si§ przypatrywaía, kiedy byí przy moim boku, wy- ci^gaiam r§k§ do koíyski, aby si§ przekonac, ze tó moje marzenie w ciato obleczone rzeczywi- scie tam si§ znajduje. O jakaz inna, jak da- leko wigksza jest radosc, która dzis dusz§ moja przejmuje uczuciami nigdy przedtem nie zna- nemi! "Otom teraz matkq, kaplana!" "Te r§ce, które drobniuteñkie przed dwudzie- stu czterema laty z tak^ tkliwoscia calowalam, MAM-ZE ZOSTAÓ KAPLANEM? 37 teraz konsekrowane i przeznaczone do pia- stowania Chleba Zywota. "Ten umysl, który za posrednictwem mojem ujr'zal swiatlo, jest oddzielony teraz na sluzb? Boz$. "To cialo, które karmilam i opiek^ otaczalam, przep§dzaj$c wiele bezsennych nocy, gdy choro- ba chciala mi je wydrzec, to cialo jest teraz po- swi§cone. Jest ono teraz slugg, duszy kaplaá- skiej i trudzi si§ nad nawracaniem grzeszników, nad nauczaniem pieumiejftnych, nad szafowa- niem Samego Chrystusa Pana tym wszystkim, którzy Go szukajq. "To serce, to dziewicze serce, które si§ nie dotkn§lo ¿adnego innego, prócz mego, jest teraz swi§te. "Gdy grzesznik — za Iask$ Boza — juz wst§- puje na drog§ cnoty, b§dzie on kaplan, a mój syn, dobrze wiedzial, jakich najlepiej uzyc slów, aby takiego pokrzepic i przywiesc znowu do u- znania prawdy. Tak, przejdzie on przez zycie, czyni^c dobrze; b§dzie kaplanem wedlug Serca Jezusowego. "Oto. staí on tam, wysoki i powazny. Na twa- rzy jego malowalo si§ eos anielskiego. Znajdo- walam si§ niedaleko sanctuarium. Zachwyco- na tem, com widziala, ruszyc si§ nie moglam. Wtem spostrzeglam, jak przykl§ka przed Na j : swi§tsz^ Hosty^; zdawaío mi si§, ze slysz§ mysli jego. Nie moglam si§ modlic, tylko westchn§- lam: 'Boze Wszechmog^cy, dzi§ki Ci, dzi